Łazanki z kawałkami boczku przyrumienionymi na oliwie z oliwek, ze słodką, prawie skarmelizowaną kapustą jadłam pierwszy raz rok temu na stołówce Mensa Baracke na Peter-Jordan-Strasse w Wiedniu. Nazwa stołówki nie jest bez znaczenia, znajdowała się ona bowiem w jednym ze starych, drewnianych baraków na końcu wymienionej wyżej ulicy. Warto zaznaczyć, że te baraki były jakby żywcem wyjęte z jakiegoś amerykańskiego filmu o skautach i ich skromnych (mało powiedziane!) warunkach życia. Francuzka, która tego dnia zamówiła to co ja natychmiast po spróbowaniu niezidentyfikowanego obiektu, jaką była dla niej gotowana kapusta, odsunęła od siebie talerz z obrzydzeniem. I choć dla niej było nie do pomyślenia, żeby coś takiego jeść, według mnie było to najlepsze danie jakie kiedykolwiek wcześniej i później podano na tej stołówce! Gdyby mi maniery pozwoliły chętnie spałaszowałabym również i jej porcję. Nigdy przedtem nie jadłam łazanek ze słodką kapustą i zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia.
A Haerts...Seksownie, mrocznie i pięknie. Niech to co było pójdzie w niepamięć, i niech już szybko nastaną lepsze czasy.
Przepis (na 6 porcji):
(z
Limonkowy Blog, moje modyfikacje)
- 1 kapusta biała
- 2 cebule (dałam 1)
- 500 g makaronu łazanki
- 400 g boczku (dałam mniej)
- oliwa z oliwek
- szczypta chilli w proszku (przyp. Grety)
- szczypta cukru (przyp. Grety)
- pieprz, sól do smaku
Kapustę szatkujemy, wrzucamy do dużego garnka i zalewamy wrzątkiem.
Zlewamy wodę po około 5 minutach. Na dużej patelni rozgrzewamy 3 łyżki
oliwy. Podsmażamy na niej na złoty kolor drobno pokrojoną cebulę.
Dodajemy kapustę. Dusimy całość 30 minut pod przykryciem (gotowałam 50 minut-
przyp. Grety).
Gotujemy makaron według przepisu na opakowaniu. Odcedzamy go i hartujemy zimną wodą.
Boczek kroimy w kosteczkę. Smażymy go na łyżce oliwy (jeżeli jest bardzo
tłusty, to tylko wrzucamy go na rozgrzaną, suchą patelnię). Łączymy
wszystkie składniki w dużym naczyniu żaroodpornym, przyprawiamy je do
smaku
solą, pieprzem, chilli, cukrem. Zapiekamy wszystko razem w piekarniku nagrzanym do 180 stopni Celsjusza przez 15 minut, żeby smaki się połączyły.
Podoba mi się ten zachód słońca...choć widziałam ładniejsze, to przyjemnie spędzić wieczór przy takim widoku.
Haerts-All the days
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz